Do oddalonej od Polski o niecałe cztery godziny lotu Portugalii lubię wracać, gdy tylko mam taką możliwość. Ilekroć wysiadam z samolotu, mam poczucie, że dzięki uśmiechniętym twarzom Portugalczyków jestem w domu. W dziwnym, spokojnym, trochę oderwanym od reszty kontynentu domu, gdzie czas płynie zupełnie inaczej.
W DRODZE DO FABRYKI KREATYWNOŚCI...
Do oddalonej od centrum dzielnicy Belém najlepiej wybrać się przedpołudniową porą, tramwajem linii piętnaście, by później wrócić w promieniach słońca pieszo. Do Belém docieram, gdy nie ma tu jeszcze tłumu turystów. Przyglądam się wieży wybudowanej w XVI wieku i zaprojektowanej przez słynnego portugalskiego architekta i rzeźbiarza – Francisco de Arrudę. Korzystam z faktu, że nie ma jeszcze kolejki do jednej z najsłynniejszych cukierni oferującej rozsławione na cały świat, wypełnione słodkim budyniem – Pasteis de nata! Zjadam kilka, popijając je mocnym espresso i ruszam dalej, by podziwiać klasztor Hieronimitów, wpisany na Listę UNESCO w 1983 roku.
Spaceruję wzdłuż Tagu, a przede mną góruje nad rzeką most 25 Kwietnia, nazywany europejskim Golden Gate. Ja jednak skręcam w lewo i kieruję się niewielką kładką w kolejne lizbońskie uliczki, by dotrzeć do dość nieoczywistego muzeum – Museu da Carris – przy Rua 1. De Maio. To tu znajdziemy stare tramwaje i autobusy. Poznamy też historię Lizbony i Portugalii z perspektywy zmieniającej się na przestrzeni lat komunikacji miejskiej. Po krótkiej wizycie w muzeum idę zaledwie kilkanaście metrów dalej, by wkroczyć przez oświetloną neonami bramę do świata sztuki, sklepów z ceramiką i poukrywanych między industrialnymi budynkami restauracji i barów. LX Factory to miejsce stworzone dla wszystkich, którzy chłoną artystyczną atmosferę. Wchodzę do wyjątkowej księgarni, która powstała w miejscu starej drukarni.
Więcej przeczytasz w pierwszym numerze magazynu „Z Kobiecej Strony".
AUTOR (tekst i zdjęcia):
Piotr Sternal – uzależniony od instagrama, gdzie zamieszcza zdjęcia z podróży po świecie. Od 12 lat pracuje w branży wydawniczej. Kocha podróże, sportowe buty, murale, prosecco, sztukę i design. Ma kilka tatuaży i myśli intensywnie o kolejnych. Nigdy nie miał latawca. Spełnia wszystkie marzenia.
Powrót