Z Joanną Sarapatą o tym, co w życiu ważne, o związkach, rozstaniach, porażkach i o tym, jak żyć, by niczego nie żałować, rozmawia Anna Matusiak-Rześniowiecka.
Anna Matusiak: Kiedy szykowałyśmy się do tworzenia magazynu „Z Kobiecej Strony" – byłaś moją pierwszą myślą. Wiedziałam, że bardzo chcę, by czytelniczki miały okazję przeczytać wywiad właśnie z Tobą. Czym jest dla Ciebie kobiecość?
Joanna Sarapata: Kobiecość jest pojęciem zupełnie abstrakcyjnym. Dla niektórych kobieca będzie Marilyn Monroe, dla innych Anna Wintour. Jedna była sexy, ale nie miała dzieci. Druga zawsze wygląda pięknie, ale nie jest sexy. Która z nich jest bardziej kobieca? Dla mnie kobieca jest każda kobieta, która jest matką. Jej dbanie o rodzinę, jej emocje, jej spojrzenie na świat, jej zabieganie i jej pragnienia. Kobieca jest każda, która ma pasję i żyje dla niej. Kobieca jest ciekawość świata i kobieta, która marzy o macierzyństwie i snuje plany. Każda z nich jest silna i wrażliwa i nie musi ukrywać ani siły, ani słabości, bo obie działają na płeć przeciwną jak płachta na byka.
A.M.: Świat zna Joannę Sarapatę najbardziej z „Twojej kobiety". Jaka jest Twoja kobieta dziś? Jak się zmieniała przez lata?
J.S.: To ja się zmieniłam, nie kobiety. Kiedyś patrzyłam na ciało – malując je. Dziś patrzę kobietom w duszę. Przyglądam się, co myślą, jak żyją i co mówią Jeżeli się otwierają w rozmowie, to widzę ich siłę, niedowierzanie sobie, ich lęki, ich miłości, ich historie. I wtedy nie widzę już tylko ciała. Widzę dzielne, odważne i silne osoby w pięknym ciele.
A.M.: Dlaczego to właśnie kobietę upodobałaś sobie malarsko? Nie pokazujesz jej nieskazitelnej, idealnej, wspaniałej. Pokazujesz każdą z nas taką, jakie jesteśmy naprawdę. I jesteśmy cudowne na Twoich obrazach. Co chcesz przez to powiedzieć światu o kobietach? I co chcesz przez to powiedzieć nam, kobietom?
J.S.: To jest przypadek, choć nie wierzę w przypadki. Na Beaux Arts pozowały zawsze kobiety. Ładne, mniej ładne i piękne. Czasami kilku transwestytów też pozowało nago z wystającym sznurkiem od tampaxa. Zastanawiałam się, o co chodzi. Profesor wytłumaczył mi: „Jo to faceci, ale tampax uwiarygadnia ich kobiecość". Świat stanął wtedy do góry nogami. Rozumiem kobiety, bo sama nią jestem. Uwielbiam je malować, bo nasze ciało jest nieskończenie piękne i ciekawe. Grube, chude, średnie – zawsze są fascynujące.
Więcej przeczytasz w pierwszym numerze magazynu „Z Kobiecej Strony".
Joanna Sarapata – znakomita polska malarka, którą docenili znawcy sztuki na całym świecie. A ona wciąż pozostała skromna, pełna pokory wobec siebie i świata. Spotkanie z Joanną zawsze kończy się poczuciem, że oto minęło kilkadziesiąt totalnie niezmarnowanych minut w życiu. Czas, który jest wspaniałą lekcją – mądrości, wrażliwości, ciepła. Joanna wie, co mówi, bo każde wypowiadane przez nią zdanie to teoria poparta niejednokrotnie bolesnym doświadczeniem z jej życia.
Powrót